wtorek, 28 lutego 2012

Recenzja odżywki Garnier Mango i kwiat Tiare

Siedzę właśnie zakopana pod kocami, okryta mieszanką cynamonowo-kawową (o której kiedy indziej) i zawinięta w folię. Gorąco! I niezbyt wygodnie, na dodatek, ale w końcu znalazłam chwilę na opisanie niedawno skończonej przeze mnie odżywki Garniera.


Skład: Water, Cetearyl Alcohol, Elaeis Guineensis Oil/Palm Oil, Cocos Nucifera Oil/Coconut Oil, Trideceth-6, Chlorohexidine Dihydrochloride, Limonene, Linalool, Mangifera Indica Fruit Extract/Mango Fruit Extract, Amodimethicone, Geraniol, Gadenia Tahitensis Flower, Cetrimonium Chloride, Methylparaben, Hexyl Cinammal, Glycerin, Psrfum/Fragrance (FIL C40435/1)

Pierwsze wrażenie i już minus - odżywka niezwykle rzadka, co na moich włosach (i przy mojej psychice) stanowi ogromny minus - od razu znika na głowie, przez co mam wrażenie, że nałożyłam jej zbyt mało. W dodatku opakowanie bardzo łatwo się otwiera - a jako że sporo poruszam się z kosmetykami w torbie, nieraz dochodziło do minikatastrof. Pozostawiła nieprzyjemne wspomnienia.
Jak z użytkowaniem? Pięknie pachnie... i to chyba jedyna zaleta. Na dłuższą metę nie pozostawia żadnych efektów - nawet nabłyszczanie jest mocno chwilowe. Zdecydowanie nie dla moich kręconych włosów, które potrzebują mocnego nawilżenia i ujarzmienia.
Znalazłam dla niej jednak inne zastosowanie, którego może spróbować każdy, kto odżywkę nabył, ale jest niezadowolony. Jest wspaniałym zmiękczaczem do ostrych szamponów! Nie zmniejsza pienienia i łatwo wypłukuje się z włosów.

Podsumowując: niewydajna, zbyt rzadka, słaba w działaniu. Zdecydowanie nie polecam - chyba że podpasuje komuś z niekłopotliwymi, zadbanymi włosami. Dla mnie zmarnowane pieniądze.

Nawiasem mówiąc: jestem w posiadaniu innej odżywki z tej serii, z avokado i karite. Wygląda obiecująco - zobaczymy co dalej.